Zaproszenie na kimchi - Lena Świadek
Daleki Zachód to dla przeciętnego
Europejczyka całkowicie inny świat. Odmienna architektura, kuchnia,
kultura, a przede wszystkim obyczaje, które są dla nas często
zupełnie niezrozumiałe. Kraje Azji zawsze wydawały mi się
fascynujące, dlatego gdy tylko zobaczyłam na wyprzedaży książek
„Zaproszenie na kimchi” praktycznie za bezcen, oczywiście nie
mogłam przejść obojętnie. A że nie mogłam, to kupiłam...
Książka pisana jest w formie luźnych
spostrzeżeń autorki podczas jej 3-letniego pobytu w Korei
Południowej. Nie jest to coś w stylu „Korea od A do Z”, więc
nie można wymagać, że zostaną tu poruszone wszystkie kwestie, od
położenia geograficznego i statystyk bezrobocia po dokładnie
opisaną historie kraju. Co prawda wydawca umieścił na końcu
książki kilka faktów o tym państwie, jednak są one podane raczej
w formie ciekawostki. Ba, można tam znaleźć nawet przepis na
kimchi, czyli tytułową przystawkę. Obiecałam już sobie, że
koniecznie muszę go wypróbować :)
Tak jak wspominałam, autorka opisuje Koreę
ze swojego punktu widzenia, czyli przelewa na papier wszystko, co w
określonym czasie zwróciło jej uwagę, bądź nad czym się w
danym momencie zastanawia. Tak więc dostajemy gotowy koreański
misz-masz: trochę o kuchni, trochę o relacjach społecznych, trochę
o świętach, o sposobie myślenia Koreańczyków, historii,
przyzwyczajeniach i dziwnych manierach. Oczywiście część treści
to również przemyślenia autorki, która porównuje Kraj Porannego
Spokoju z własną ojczyzną, czyli Polską.
„Zaproszenie na kimchi” to
króciutka książeczka w ciekawy i łatwy sposób przybliżająca
kraj, który zazwyczaj gdzieś nam umyka, gdy myślimy o Azji. Nie
jest tak potężny jak Chiny czy zaawansowany technologicznie jak
Japonia, jednak z pewnością zasługuje na chwilę uwagi. Polecam tę
książkę nie tylko fanom Azji, ale również każdemu, kto chciałby
więcej dowiedzieć się o świecie, w którym żyjemy. A czytanie to
jedna z najprzyjemniejszych form poznawania innych kultur, więc do
dzieła :)
Ocena: 6/10
O Korei przyznam, że wiem niewiele. Taka lektura więc byłaby przydatna.
OdpowiedzUsuńO, chętnie bym przeczytała, jeśli wpadłaby mi w łapki. Problem w tym, że w bibliotece ciężko trafić na taką książkę, a znów na allegro trochę kosztuje jak na takie maleństwo... (wliczając jeszcze przesyłkę)
OdpowiedzUsuńEhh, chyba muszę uzbroić się w cierpliwość... :<
Jeśli napiszesz mi w mailu swój adres, mogłabym Ci ją przesłać pocztą :) Nie sądzę, bym kiedykolwiek do niej wróciła, a edukowanie kolejnych ciekawych świata czytelników na pewno będzie lepszym losem niż leżenie na półce :)
UsuńCiekawa nazwa bloga... A co do książki, nie jestem nią zbytnio zainteresowana.
OdpowiedzUsuńPS Dołączam do grona obserwatorów, czekam na kolejne posty, cudny szablon i też czytam właśnie "Drugą Szansę".
Pozdrawiam, Shelf of Books :)
To prawda, Korea nam umyka. Znam tylko jednego Koreańczyka, i to bardzo przelotnie. Tylko że był z Korei Północnej i uciekł. Przepłynął pół świata, szukając zaginionej rodziny. Ale o żadnej z dwóch Korei dużo nie wiem, czytałam jedną manhwę, kojarzę ich pismo, wiem, że stamtąd pochodzą najlepsi gracze podczas turniejów gier komputerowych i jest tam bardzo surowe szkolnictwo. Nie mam jednak pojęcia, co to jest kimchi. Też bym chętnie przejrzała tę książeczkę:)
OdpowiedzUsuń