Lek na śmierć - James Dashner

8/06/2014 aggie_ce 6 Comments




Zazwyczaj czytając jakąś serię oczekujemy, że każda kolejna książka będzie ciekawsza, bardziej zaskakująca od poprzedniej, bo skoro już doszliśmy do tego etapu, to powinna być lepsza, autor jest nam to winien. W końcu wprowadził nas do swojego świata, sprawił, że pokochaliśmy jego bohaterów, że przez chwilę żyliśmy ich życiem. Dlatego wypadałoby, żeby następne części utrzymywały chociażby ten sam poziom, o ile nie wyższy. Takie jest moje zdanie i zapewne dlatego czuję się „Lekiem na śmierć” rozczarowana.

Thomas i jego przyjaciele znów trafili w ręce DRESZCZU, jednakże tym razem jest inaczej. Mają szansę odzyskać swoje wspomnienia i w końcu przekonać się, dlaczego znaleźli się w tym okropnym miejscu, czemu zostali wybrani do eksperymentu. Ale czy przeszłość ma jakiekolwiek znaczenie w kontekście tego, co przeżyli? Czy cokolwiek może usprawiedliwić decyzje ludzi, którzy wielu z nich wysłali na pewną śmierć? Czy w ogóle istnieje coś takiego jak wyższe dobro, którym rzekomo się kierowali? Strefowicze będą musieli zdecydować, czy chcą współpracować z DRESZCZEM, kiedy są już tak blisko uzyskania leku na Pożogę, czy odpłacić im za całe zło, które wyrządzili. Jednak DRESZCZ nie ma zamiaru pozwolić na bunt i chce osiągnąć cel za wszelką cenę, wliczając w to życie wszystkich Strefowiczów.

„Lek na śmierć” to trzecia i zarazem ostatnia część „Więźnia Labiryntu”. Jeśli czytaliście moją opinię na temat „Prób Ognia” to wiecie, że drugą książką z serii byłam wręcz zachwycona. Ciągłe zwroty akcji, nieprzewidziane następstwa różnych zdarzeń sprawiały, że lektura pochłonęła mnie całkowicie. I prawdopodobnie właśnie dlatego, że „Próby Ognia” były tak dobre, kolejna przygoda Thomasa okazała się być sporym rozczarowaniem.

To nie tak, że w „Leku na śmierć” nic się nie dzieje. Dzieje się wręcz bardzo dużo, lecz odniosłam wrażenie, że autorowi po prostu zabrakło pomysłów, by znów wciskać czytelników w fotel. Wygląda to tak, jakby pan Dashner wyciągnął już wszystkie asy z rękawa pisząc dwie pierwsze części, a tą wydał tylko po to, by zakończyć cykl. Co prawda nadal jest tu sporo wątków, które będą zaskakiwały, ale brakuje już tej siły, z którą uderzały w nas wydarzenia z poprzednich książek.
Nie mówiąc już o tym, że zakończenie okazało się dla mnie po prostu za słabe, miałam nadzieję na coś bardziej widowiskowego.

Zirytował mnie również sposób, w jaki autor „rozprawił się” z Teresą. Trzeba przyznać, ze nigdy nie była moją ulubienicą, wręcz nie mogłam się doczekać, aż coś ją w końcu pożre, jednak takie rozwinięcie losów bohaterki, która była ważna od samego początku wydaje mi się trochę nie w porządku. Wiem, że w trylogii jest dużo postaci, którym trzeba poświęcić trochę czasu, ale pod koniec Teresa została bardzo pokrzywdzona. Nawet postaciom, których mamy dość należy się choć ciupka uwagi, szczególnie w takim momencie.

Ze strony technicznej również nie obyło się bez rozczarowań. Gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę w sklepie pomyślałam „gdzieś już widziałam tą czcionkę”, a potem pojawiło się takie „aaaaaaaaa no tak, przecież to trzecia część!”, jednak dalej mi coś nie pasowało. No a potem spojrzałam na okładki „Więźnia Labiryntu” i „Prób Ognia” i w końcu załapałam, o co chodzi mojemu zmysłowi wizualnemu. Po prostu przy dwóch pierwszych książkach została zastosowana kompozycja otwarta, a już przy trzeciej zamknięta. Niby nic, taka nieduża różnica, ale już psuje wygląd całej serii, po prostu nie komponuje się odpowiednio z poprzedniczkami. No ale można powiedzieć, że to już takie własne widzi-mi-się, wielu osobom może to w ogóle nie przeszkadzać.




Powtarzając się, jestem „Lekiem na śmierć” rozczarowana, ale nie oznacza to, że jest to zła książka. Po prostu autor trochę mnie rozpieścił i z każdą kolejną stroną chciałam czegoś lepszego, a tu nagle okazuje się, że muszę przystopować i zadowolić się trochę wolniejszym rozwojem fabuły. Jednakże ta seria nadal pozostanie jedną z moich ulubionych, przykro mi tylko że jej potencjał nie został do końca wykorzystany, ponieważ mogło być lepiej. A jeśli mogło być lepiej, mól książkowy zawsze będzie zrzędził.

Ocena: 6/10

You Might Also Like

6 komentarzy:

  1. Zastanawiałam się, co mi nie pasuje w okładce trzeciego tomu i faktycznie, jest różnica w kompozycji. Zwróciłam na to uwagę dopiero kiedy zestawiłaś wszystkie trzy razem.
    Póki co czytałam tylko pierwszy tom, za drugi zabieram się niebawem. Szkoda, że autor nie dał sobie rady z całością trylogii - ostatnio ta forma jest popularna, a nie zawsze się sprawdza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze zawsze jest mi bardzo przykro, kiedy książka, z którą wiązałam duże nadzieje nie spełnia moich oczekiwać. A teraz coraz częściej kontynuacje okazują się dużo słabsze niż pierwsza część. Tak czy inaczej, "Próby Ognia" jak najbardziej polecam, "Lek na śmierć" już trochę mniej... :)

      Usuń
  2. Trafna uwaga z tą kompozycją, masz niezłe oko. ;) Czy ta seria przypadkiem nie jest teraz ekranizowana? Niby coś słyszałam, ale nigdzie nie widziałam plakatów, może więc się mylę. Młodzieżowych antyutopii nigdy dość, poczytam i/albo poczekam na film(y). ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, część pierwsza jest ekranizowana :) Z tego co pamiętam, ma chyba pojawić się jakoś we wrześniu. Jestem bardzo ciekawa jak im to wyjdzie, ale chyba umrę, jeśli coś sknocą, bo "Więźnia labiryntu" i "Próby Ognia" po prostu kocham :)

      Usuń
    2. Rozumiem. :) Nigdy nie wiadomo, czy ekranizacja to dla powieści błogosławieństwo, czy przekleństwo.

      Usuń
  3. Czytałam poprzednie części i byłam zachwycona. Ale już niedługo przekonam się, czy ostatnia część była taka zła...

    OdpowiedzUsuń