Nienawiść - Jennifer Brown
Powinnaś być taka jak wszyscy.
Powinnaś myśleć w ten sam sposób, co wszyscy. Powinnaś ubierać
się w to, co noszą wszyscy. Powinnaś mieć takie samo zdanie.
Powinnaś nie rzucać się w oczy. Powinnaś schodzić z drogi
popularniejszym od siebie. Powinnaś znosić upokorzenia w milczeniu.
I nigdy się nie buntować. Witaj w liceum. Zrobimy z twojego życia
koszmar.
Każdy w swoim życiu spotyka
najróżniejszych ludzi. Wielu z nich pozostaje w nim na dłużej,
zmieniając je nie do poznania. I niekoniecznie w dobrym sensie.
Wszyscy jesteśmy inni, dlatego mamy zarówno przyjaciół, jak i
wrogów. Jednak problem zaczyna się w momencie, gdy wrogowie stają
się oprawcami.
Szkolne życie Valerie jest
niekończącym się koszmarem. Nie ma dnia, by nie usłyszała gdzieś
za plecami szyderczego „siostra śmierć”, nie ma godziny, by
ktoś nie przypomniał jej, że jest śmieciem. Dlatego w końcu
wyciąga swój czerwony zeszyt i pod wpływem impulsu stwarza listę
„Do odstrzału”. A kiedy zaczyna spotykać się z Nickiem,
kolejnym ze szkolnych wyrzutków, Val jest pewna, że znalazła swoją
bratnią duszę. Spędzają czas na długich rozmowach oraz pomagają
sobie nawzajem przetrwać kolejne upokorzenia. I bez przerwy
uzupełniają listę. Valerie jest więc przekonana, że tak właśnie
wytrwają do końca roku szkolnego. Ale nie ma pojęcia, że Nick
traktuje listę poważnie i ma zupełnie inne plany.
Z tym, co wydarzyło się w liceum w
Garvin nikt nie potrafi się pogodzić. Bo przecież TE ZŁE RZECZY
zawsze dzieją się gdzieś indziej. Słucha się o nich z
niedowierzaniem, mówi ze strachem w oczach, opisuje w obszernych
artykułach. Ale one zawsze dotyczą kogoś innego. Nie nas.
Dlatego, gdy Nick wyciąga broń i
zaczyna strzelać do swoich rówieśników w szkolnej stołówce,
nikt nie potrafi zrozumieć, jak mogło do tego dojść. Kto zawinił?
Czy był jakiś sposób, by to przewidzieć? I czy dziewczyna, która
stworzyła listę „Do odstrzału” jest współwinna masakrze?
Jeśli tak, to czemu ryzykowała życiem, ratując jedną ze swoich
prześladowczyń?
Jennifer Brown wprowadza nas w
rzeczywistość, która szokuje. I tak naprawdę nie dlatego, bo
małoletni chłopak zabija z zimną krwią swoich rówieśników.
Owszem, to daje do myślenia, ale jest coś więcej. A więcej
wygląda mniej więcej tak: bo to wszystko brzmi znajomo.
Przecież znamy takie sytuacje z codziennego życia, z naszego
życia. Ci silniejsi, bogatsi, bardziej popularni. Grupa
niedojrzałych dzieciaków, która uważa, że mogą wszystko, że są
bezkarni. I wykorzystują tą fałszywą świadomość do niszczenia
życia innym. Właśnie do tego dochodzi czytelnik podczas czytania
książki – że na świecie nie ma szkoły, w której jakaś część
uczniów nie jest dyskryminowana. A tym samym – na świecie nie ma
szkoły, która nie mogłaby stać się tłem do wydarzeń z
„Nienawiści”.
Autorka bardzo szczegółowo opisuje
drogę, jaką musi przebyć Valerie po koszmarze w stołówce.
Pozwala nam dogłębnie poznać psychikę dziewczyny, jej otoczenie,
jej myśli i obawy. Jesteśmy z nią, gdy na nowo próbuje odnaleźć
siebie i ogarnąć świat, który spadł jej na głowę. Szpital,
policja, powrót do szkoły, w której każdy patrzy na nią albo z
lękiem, albo z nienawiścią. Regularne wizyty u psychologa.
Rozlatująca się rodzina. I próby odnalezienia odpowiedzi na te
najważniejsze pytania. „Jak to się stało? Jak mogłam nie
zauważyć, że coś jest nie tak? Co działo się w jego głowie?
Co z naszego wspólnego życia było prawdą? Czy Nick był złym
człowiekiem, czy po prostu nie dał sobie rady? Kim właściwie był
chłopiec, którego kochałam?”
Bardzo podobało mi się to, że
Jennifer pozwala nam na częściowe poznanie byłych stręczycieli
Valerie. Nie są oni tylko pustymi imionami, które były potrzebne,
by poprowadzić fabułę. Dowiadujemy się trochę o zastrzelonych
nastolatkach i możemy też zobaczyć, jak strzelanina wpłynęła na
życie „szczęściarzy”, którzy wyszli z niej cało. W tej
książce nic nie jest po prostu czarne czy białe, tak samo, jak
ludzie nie są po prostu źli lub dobrzy.
„Nienawiść” to książka o życiu.
Nie o czymś, co rozgrywa się w innym świecie, w innej
rzeczywistości. Nie o czymś, co ma prawo wydarzyć się jedynie w
powieści fantasy lub science fiction. Akcja tej książki mogłaby
rozegrać się w każdej przeciętnej szkole i właśnie to próbuje
przekazać nam autorka. Że czasem warto się zatrzymać i zastanowić
nad tym, co robimy. Że czasem trzeba zareagować, zanim dojdzie do
tragedii. Że mamy tylko jedno życie i nie powinniśmy tak
lekkomyślnie ryzykować jego utratą. Bo nienawiść odbiera zdrowy
rozsądek i nie każdy potrafi się w porę opamiętać.
Jeśli chodzi o styl pisania i sposób
prowadzenia fabuły, jest on typowy dla powieści młodzieżowych.
Język nie powala i nie znajdziemy tu wyjątkowo głębokich
przemyśleń rodem z „Cienia wiatru”, ale właśnie dzięki
prostocie książkę tę połyka się praktycznie w całości. Wiele
rozdziałów rozpoczyna się wycinkiem jakiegoś artykułu
traktującego o okolicznościach strzelaniny, co dodatkowo wzmaga
ciekawość, a czytelnik ma okazję przekonać się, jak bardzo różni
się prawdziwa rzeczywistość od tej, którą kreują media.
„Wiesz co, to nic złego, że ktoś ci czasem da fory – powiedział nagle poważniejąc. - Nie zawsze musimy przegrywać. Inni mogą chcieć, żebyśmy się tak czuli, ale nie jesteśmy ofiarami. Czasem i nam zdarza się wygrać.”
To historia opowiadająca o tym, jak
„dziewczyna, która nienawidzi wszystkich” uczy się wybaczać
innym, a przede wszystkim samej sobie.
Ocena: 7/10
Czasem warto sięgnąć po taką książkę choćby dla refleksji, że to, co straszne, może się zdarzyć także w naszym otoczeniu, bo wydarzenia mogące być podłożem tragedii zdarzają się wszędzie i na co dzień. Chciałabym przeczytać tę książkę ze względu na wnikliwość autorki, o której wspominasz. Cenię sobie dobrze skonstruowanych i umotywowanych bohaterów.
OdpowiedzUsuń